poniedziałek, 11 kwietnia 2011

Dlaczego nie należy pracować za darmo?


Autor: Dondu

Wiele osób "żyjących" z różnych dziedzin w tym projektowania elektroniki denerwuje się na konkurencję, że ta pracuje prawie lub całkowicie za darmo, zaniżając stawki. Wkurza się także na ogłaszanie różnego rodzaju konkursów, w których startuje wielu konkurentów, a wygrywa jeden.

Mamy wolny rynek więc, nie należy się temu dziwić, bo nie każdemu zależy na pieniądzach, a na przykład na zdobyciu doświadczenia, referencji oraz powiększeniu swojego portfolio, by móc rozpocząć prawdziwe zarabianie.

Niestety, gdy już to wszystko zdobędzie i jako doświadczony, z papierami stanie na rynku zamówień, wtedy spotka się z takimi osobami, jaką był on sam jeszcze pół roku wcześniej i tym razem, to on zacznie wkurzać się na wolny rynek :)




Z drugiej strony nie dziw się, że zamawiający woli tańsze i/lub szybciej zrealizowane oferty - on także ma konkurencję na karku ...

A jakie jest Wasze zdanie?

11 komentarzy:

  1. Gdy 14 lat temu startowałem ze swoim doświadczeniem (elektryk + hobbysta elektronik), to nie miałem wielkiej konkurencji. Teraz dobija mnie wszechobecna konkurencja, a szczególnie studenci dorabiający na studia. Choć miałem już przypadek, że student mnie podgryzł, ale w końcu zawalił, a ja wróciłem w glorii i chwale!

    OdpowiedzUsuń
  2. W tej całej robocie najbardziej nie cierpię szukania zleceń!

    OdpowiedzUsuń
  3. jak sie jest dobrym to nie trzeba szukac zlecen, same przychodza

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja się zgodziłem pracować prawie za darmo (prawie tyle co stażysta). Miałem zdobyć bezcenne doświadczenie Zawodowe, a zdobyłem doświadczenie tylko takie, że nie warto się poświęcać, bo pracodawcy tylko to wykorzystują.
    NIE BYŁO OBOPÓLNYCH KORZYŚCI.
    [b]Student wydziału nauk technicznych.[/b]

    OdpowiedzUsuń
  5. Problem psucia rynku pracy jest bardzo poważny. Znam pewną firmę, która zatrudniła niedawno dwie studentki SOCJOLOGII do montażu elektroniki. Dlaczego studentki socjologii? Mgr inż jest za drogi, student z politechniki na nic nie ma czasu, a studentka z uniwerku robi za 7zł/h i jeszcze jest zadowolona że pracuje gdzieś indziej niż w McDonaldzie.

    A z projektowaniem związane są wielkie koszty, których klienci nie są świadomi. Ludziom się wydaje, że jak mogą kupić kamerkę internetową na allegro za 40zł to zaprojektowanie urządzenia będzie za piwo i na wczoraj. Tymczasem na poważny projekt trzeba poświęcić kilkadziesiąt albo kilkaset godzin. Facet, który wyłożył kafelki w łazience za tydzień roboty wziął 1000zł. Ile ma wziąć inżynier, który tworzy nowe rozwiązanie przez miesiąc?

    OdpowiedzUsuń
  6. Filmik jest bardzo dobry, jednak czy trafi do wszystkich? Jeżeli pracownik zacznie się cenić to znajdą się inni którzy przebiją ofertę, problem w tym że tacy się ciągle zdarzają i będą się zdarzać. Miałem przypadek w firmie gdzie postawiliśmy się pracodawcy. Efekt był taki że przy swoim zostało 3 osoby na 11. 7 osób bało się o posadę, jedna dała ultimatium (a była potrzebna) a nasza 3 dostała wynagrodzenie o 20% niższe. Gdyby cała ekipa się postawiła (a był to moment gdzie deadline'u) to nie było by wyjścia i pracodawca musiał by dać każdemu podwyżkę, a tym sposobem ekipa zaczeła się wykruszać. Kolejny przypadek, prowadziłem negocjacje z pracodawcą(jestem na 4 roku i moge pochwalić się sporym doświadczenie). Znając charakterystykę stanowiska określiłem swoją stawkę, na co pracodawca powiedział mi w prost, jest Pan dla mnie za drogi - była to praca polegająca na utrzymaniu linii produkcyjnej w ruchu a tak że tworzenie nowej, na 3 zmiany z tym że pracodawca zaznaczył że należy być dostępnym 24h.Stawkę jaką proponowano to 1600 brutto. Wziął to kolega, który po jakimś czasie zażądał podwyżki co skończyło się zatrudnieniem na jego miejsce kolejnego osła..

    OdpowiedzUsuń
  7. A ja powiem o drugiej stronie medalu, bo właśnie po takiej jestem - pracuję w jednostce badawczo - konstrukcyjnej i dość często mam kontakt ze stażystami/praktykantami. Żeby była jasność - są to ludzie najczęściej semestr przed obroną pracy inżynierskiej. I wiecie co ? 90% z nich mówi o zarobkach rzędu 6kpln miesięcznie, a większość z nich nie wie jak działa tranzystor. Nie muszę dodawać że oczywiście wszyscy są albo z mechatroniki, albo z elektroniki... Prawda jest taka że pracę którą technik wykona w miesiąc za 1800zł netto, 3-4 praktykantów będzie młóciło przez kwartał osiągając gorsze wyniki, o ile w ogóle im się powiedzie, a chcąc za to Bóg raczy wiedzieć jakich pieniędzy. Nie wspominając o tym że potrzeba praktycznie zatrudnić kolejnego pracownika który zajmie się tylko organizacją ich pracy... Może nie jest to związane stricte z tematem - który to baaaardzo popieram, bo miałem do czynienia z firmami wszelakiej maści , usługowych, które to zlecały prace fizyczne albo emerytkom, albo osobom niepełnosprawnym, albo po prostu menelom, tym ostatnim płacąc do ręki, na czarno. Oczywiście nie byli oni w stanie wykonywać swoich obowiązków, ale kosztowali poniżej 1200zł miesięczine - w warszawie. Nie potrafili zrobić nic i mieli wszystko gdzieś, a często przy tym kradli, szczególnie ci ostatni. Ale nikt nie zatrudni w ich miejsce normalnej firmy z wykwalifakowanymi pracownikami, bo takim trzeba zapłacić 2 x tyle, a do tego łożyć na ZUSy etc.

    OdpowiedzUsuń
  8. Cóż, owszem, owszem. Sam już 2 krotnie spotkałem się z taką sytuacją. Mianowicie raz ratowałem pewną firmę przed deadlinem, kiedy to absolwent wydziału elektroniki na tydzień przed oddaniem urządzenia stwierdził, że nie podoła przygotowaniu softu do urządzenia i... poszedł sobie zostawiając wielkie nic. Sprawa uratowana w 3 dni (gość siedział z tego co wiem 2 miesiące), ale za odpowiednią kwotę.
    Drugi znów raz zostałem podgryziony w branży stron internetowych (oj jeszcze przed zajmowaniem się elektroniką) przez kogoś z papierkiem ECDL Web Starter (no bo papierek europejski), po czym po miesiącu stronę zastałem jako wielkie pobojowisko i nieudolne próby sklejania z kilku skryptów całości. Oczywiście w grę wchodziło tylko wykonanie od podstaw nowej realizacji.

    A co do samego tematu - musimy się cenić i nie wolno nic wykonywać za dziękuję lub śmiesznie małe pieniądze. Ale z drugiej strony bardzo często się zdarza, że tańsze usługi są po prostu gorsze, więc moim zdaniem należy dbać o jakość a klienci będą wracać, mimo, że zapłacą 2 razy drożej niż za coś, z czego nie będą zadowoleni.

    OdpowiedzUsuń
  9. Odnośnie psucia samego rynku ciężko mi się wypowiedzieć ale jako, że pracuje w serwisie producenta urządzeń elektronicznych mogę wiele powiedzieć na temat "specjalistów" od napraw wszelkiego sprzętu RTV/AGD itd. Z moich doświadczeń to słownie JEDNO urządzenie na STO było naprawiane/sprawdzane przez człowieka który miał pojęcie o tym co robi. Co lepsi tranzystor w obudowie TO3 byli w stanie opisać markerem jako generator i tak o to powstawały 2 generatory z jednego, odparzanie ścieżek transformatorówką to norma, wiercenie otworów (w obudowach z certyfikatami IP3+), instalowanie zworek zamiast bezpieczników a czasem i zamiast tranzystorów (przecież tylko jeden się spalił).
    Żeby nie było, jestem studentem jednego z kierunków wymienianych tu przez przedmówców i mam świadomość jaki poziom prezentuje większość moich kolegów - sam muszę się jeszcze wiele nauczyć (praktycznie).

    Naprawdę poziom "taniej konkurencji" jest powalający, niestety później za wszystko musi zapłacić klient - zauważyłem że ludzie, nie tylko większe firmy coraz częściej przysyłają urządzenia bezpośrednio do producenta. Ta cała "taniość" wychodzi koniec końców bardzo drogo.

    OdpowiedzUsuń
  10. Ktoś tu jeszcze coś pisze ?

    OdpowiedzUsuń
  11. Tak, ja sobie czytam ten artykuł w 2019.

    OdpowiedzUsuń